Archiwum 06 września 2002


wrz 06 2002 :)
Komentarze: 2

:)

obywatel_x : :
wrz 06 2002 Niedziela 01.09.2002 W domu
Komentarze: 5

Niedziela.....jak ja kocham ten dzień tygodnia. Zwykle rano w niedzielę idę grać w piłkę nożną. Dzisiaj mogłoby to być nieco utrudnione ze względu na warunki atmosferyczne. Może kiedyś zacznę trenować piłkę wodną. Później jednak się dowiedziałem, że jednak 8 osób przyszło i grali w strugach deszczu...Nie żałowałem jednak, bo rano i tak bym nie wstał. Jak ktoś idzie spać o 3 w nocy to nie wstanie o 8. Chociaż wszystko jest możliwe – pomyślałem pamiętając przypadki kiedy siedziałem przed komputerem do 4-5 w nocy , by iść do pracy na 8. Na szczęście to było dawno i nieprawda.

W głowie kompletny brak planów na zapełnienie dnia. A może nic nie planować? Może poleniuchować ? Tak to dobry pomysł. Gdzie się najlepiej leniuchuje ? Taaaak zgadliście ! Przed komputerem ! Tak więc rozsiadłem się wygodnie i znowu zabawa w blogowanie. Przy okazji jakieś MP3, jakieś nagrywanie płyt i inne bzdury. Tym razem ściąganie MP3 wyszło mi na zdrowie. 4LYN to jest warte polecenia. Zwłaszcza kawałek „Pearls & Beauty”. Już się zakochałem w tej kapeli.

Około południa, ku mojemu zdumieniu zobaczyłem dostępną na gg moją ulubioną koleżankę z pracy. Ona nie ma komputera w domu, więc przeżyłem mały szok - co ona robi w niedziele w pracy. Owa koleżanka nie pracuje w tym samym mieście co ja. Oboje wiemy jak wyglądamy , niestety nigdy się jeszcze nie spotkaliśmy. Przy okazji załatwiania różnych spraw służbowych skumplowaliśmy się trochę, a pewnego dnia wydębiłem od niej numer gg. Wcześniej  wielokrotnie rozmawialiśmy przez tele i zawsze była kupa śmiechu. Ona ma taki niesamowity głos, dosłownie powala mnie na kolana. Lekko ochrypły, ale zarazem bardzo miły i sexy. Ja również mam głosik niczego sobie, więc rozmawiały sobie dwa głosiki przez telefon i się trochę spoufaliły. Wydębianie numeru gg odbyło się również w ciekawy sposób. Wysyłałem do niej jakieś służbowe zapytanie mailem. Na końcu maila napisałem:

P.S. Poproszę jeszcze Pani numer gadu-gadu.

Niestety w odpowiedzi nie było tego numeru. Wysłałem maila zwrotnego z zapytaniem dlaczego nie ma najbardziej mnie interesującej liczby. Następny mail był już z numerem. Ucieszyłem się i od razu atakuje koleżankę. Witam się i proponuje przejście na „Ty”. Odpowiedź jest druzgocząca:

-         Co na to żona ?????

Odpowiadam, że to nie seks telefon tylko gadu-gadu. Za chwilę okazuje się, że koleżanka się przestraszyła mojej śmiałości i posadziła przed kompem kolegę !!! A kolega od razu wyjechał z tekstem o żonie...Nie wybaczę mu tego do śmierci ;-)

Od tego czasu klikamy sobie w wolnych chwilach i nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, że jeszcze nie spotkaliśmy się na piwku. Nasze rozmowy są dosyć luźne, ale ta którą odbyliśmy w niedziele wycisnęła mi łzy z oczu ze śmiechu.......Cytuje najciekawsze fragmenty:

-         Jesteś w pracy ? – zapytałem

-         Jestem w pracy bo musze cos napisać

-         Aaaaaaaa.......opowiadanie erotyczne na autentycznych faktach ? – skierowałem rozmowę na tory , którymi nie koniecznie chciałem jechać dalej.

-         No skąd wiedziałeś ?

-         Ja wszystko wiem w końcu kiedyś zainstalowałem Ci w kompie program PC Anywhere i wszystko widzę. – rozpocząłem łganie.

-         Ty przestań bo normalnie zaczynam się stresować. Widzisz tylko to co robię na kompie czy może widzisz i mnie?

-         Widzę Ciebie oczyma wyobraźni. – Ooooooo,  ale tekst mi się napisało !  - Eeee nic nie widzę,  a szkoda. To co robisz na kompie też nie

-         Całe szczęście, bo już myślałam, że będę musiała się ubierać

-         No to całe szczęście, ja tez pozostanę rozebrany )))) - zripostowałem

-         zawstydzasz mnie

-         Ty psotnico nie mów ze się wstydzisz

-         Pewnie za tak, jestem czerwona jak burak –  He he he już to widzę.

-         Eeeeeee nie gadaj Nie wierzę. Ja się nigdy nie wstydzę jak z Tobą rozmawiam.

-         Ja się czasami zawstydzam... czy cos w tym złego?

-         Nie, to naturalne. Ja się zawstydzam często, ale nie przy Tobie . To jak, dostane kopie tego erotycznego opowiadania ? – ciągnąłem temat wyimaginowanego opowiadania.

-         No nie wiem czy powinnam. Może to opowiadanie jest o Tobie?

-         Myślę, że możesz mi przesłać. Sprawdzę czy napisałaś prawdę.

-         A skąd będziesz wiedział czy to prawda?

W tym momencie zgłupiałem.

-         Hmmm czy ja czegoś nie wiem ?Nie przypominam sobie żebym pił w twoim mieście.

-         No może czegoś nie wiesz.

-         Aha – w tym momencie wyglądałem jak Cartman z South Park - Uświadom mnie bo umrę z ciekawości

-         No może miałam jakiś miły sen ?

-         Wow – Pomyślałem. Za chwilę odpisałem - A mi się nic nie śni,  a tez chce mieć sny z Tobą. Koniecznie miłe.

-         <cmok*> - odpowiedzią były cmokające się namiętnie ikonki.

-         O tego mi dzisiaj brakowało.

-         No to mam nadzieje ze jesteś na dzisiaj spełniony

-         hahahahaha dobre ! Dostałem orgazmu języczkowego i już mam dosyć na tydzień.

-         A co nie?

-         Nie...

-         To czego ci jeszcze potrzeba ?

-         Długiej i upojnej nocy najlepiej.

-         To możesz jeszcze jeden mieć <sex> - w tym momencie spadłem z krzesła ze śmiechu.

-         O teraz dostałem ataku śmiechu zamiast orgazmu. W ogóle to jesteśmy sffinki – wzięło mnie na skrupuły.

-         No wiesz a ja tak się starałam.

-         Słuchaj ciężko dostać czegokolwiek przez 80 kilometrów światłowodu .

-         E tam, jakbyś się chociaż troszeczkę postarał to dałbyś radę nawet gdyby było to 150 km. A ja wpadnę przez ciebie w kompleksy. Miałam cię podniecić a rozśmieszyłam. Chyba pójdę do cyrku na clowna.

-         Nie wpadaj w kompleksy uwielbiam się z Tobą śmiać.

-         Jak mam nie wpadać jak okazuje się, że nie mogę podniecić faceta....to straszne Starość nie radość. – Faktycznie w tym momencie płakałem już ze śmiechu i taki chyba był zamiar mojej rozmówczyni......chyba.

-         Spoko, nie jest tak źle.

-         No już mi lepiej.

-         Ty, ale mówisz o swojej starości czy mojej ? – zacząłem mieć wątpliwości.

-         O mojej, bo to ja nie mogę, chociaż może ja mogę, ale to z tobą problem ? <rotfl>

-         O mamo ! <rotfl> Płacze już ze śmiechu. Chyba to ja muszę iść do seksuologa.

-         Mam nadzieję że się nie obraziłeś? – zapytała.

-         Co Ty ? Gdybyś mnie teraz widziała mam łzy w oczach .........ze śmiechu !

-         Pójdę z Tobą jak chcesz. Będzie Ci raźniej.

-         Oć, oć . Opiszesz ten ciężki przypadek indolencji seksualnej .

-         To umów się na wizytę i już biegnę do Ciebie.

-         Oka to w poniedziałek się umówię z moja seksuolog przez gg .

-         Ale jak mnie pan doktor zacznie badać i okaże się, że to ja jestem tegos ? Chyba tego nie przeżyje.

-         To pójdziesz do mnie na kuracje i wszystko wróci do normy .

-         To ja mogę iść nawet bez diagnozy )))

-         Sesja terapeutyczna będzie trwać dwie godziny co godzinę.

-         A dasz rade ? – Była pełna obaw co do moich kompetencji.

-         No ba ! W końcu jestem dyplomowanym terapeuta. Pytanie tylko czy Ty dasz rade ?

-         W to nie wątpię,  ale czy twoje serduszko wytrzyma takie tempo ? Ja pewnie ze dam rade.

-         Myślę, że Religa wiedział co mi wstawia piec lat temu , jak mnie przywieźli do szpitala z zawałem po upojnej nocy. Tylko weź ze sobą kilka baterii R-20.

-         Dobra słońce ,ja się żegnam idę na jakiś obiadek do domu i zgadamy się jutro papapa

-         oka <mok*> - ups pomyłka.

-         <cmok*> to jednak moja starość.

Temat nie został kontynuowany następnego dnia. Właściwie wcale nie rozmawialiśmy przez kilka kolejnych dni. Może kiedyś odkryję prawdę o co chodziło w tej rozmowie ;-) Może nawet Wołoszański mi pomoże. : -))))

                Później na gg pojawiła się Pszczółka. Pogadaliśmy. Domagała się spotkania. Ponieważ nie miałem żadnych planów na wieczór, a coś mnie tęsknota wzięła za damskim towarzystwem zaprosiłem ją do siebie. Totalny brak konsekwencji i skrajna desperacja. Na dodatek chwila słabości. Obiecała, że zadzwoni o 17:30. Czekałem do 19, telefonu brak. Wkurzyłem się. Wystawiła mnie do wiatru. Wkurzenie minęło i właściwie ucieszyłem się , że nie przyjechała do mnie. Po co odgrzewać coś co powinno odejść w niebyt ? Znowu uleglibyśmy „czarowi kanapy” i ciągałoby się to w nieskończoność. Teraz mam sprawę jasną – olała mnie. I bardzo dobrze. Już dawno powinna to zrobić.

               Ściemniało się. Mogłem pojechać do Jarka i Sonii, ale tak bardzo mi się nie chciało, że postanowiłem przezimować do nocy na moim fotelu. Przed kompem. Trudno,  poczekają z formatowaniem dysku do jutra. Zabrałem się znowu za piwo. Po dwóch butelkach odzyskałem jako taki humor i wchodzę na chat. Późno już było. Pojawia się Sąsiadka. Z okazji 1 września ma „szkolnego” nicka. Poznaje ją od razu. Odbywa się pomiędzy nami ciekawa wymiana myśli na ogólnym. Pozostali obecni przyglądają się w milczeniu klawiaturek. Jak zwykle kupa śmiechu. Sąsiadka ma niezły dowcip. Jak zwykle tylko nieliczni rozumieją nasz sposób żartu. Na koniec sakramentalne pytanie:

-         Obudzisz mnie o 6:00 ?

-         Tak obudzę.

-         To idę spać....

             I  poszła. Pobawiłem się jeszcze trochę z co niektórymi nieszczęśnikami i nagle na chacie pojawiła się Pszczółka. Poprosiła mnie o priv pytając się czy się w ogóle chcę z nią rozmawiać. Nie jestem obrażalski podjąłem rozmowę. Pszczółka na samym wstępie wysłała kilka epitetów pod swoim własnym adresem. Pytam się co się dzieje. Najpierw ogródkami zarzuciła mi , że myślałem tylko o „czarze kanapy” zapraszając ją do siebie, a później wyszło szydło z worka. Okazało się , że umówiła się z Kolesiem nr 2 i nie uprzedzając  zrezygnowała z wizyty u mnie i pojechała do niego....Umówili się w knajpie, popili  i Koleś nr 2 dobierał się do niej. Spławiła go i wróciła do domu. Teraz żałuje za grzechy , przeprasza i prosi abym się nie gniewał. Odpowiedziałem jej , że mam tylko żal do tego, że nie uprzedziła mnie o nieobecności. Zamiast iść np.do zoo ; -))) kwitłem w domu do wieczora. (I tak bym kwitł) Umawiać może się z kim i gdzie chce w końcu nie ma żadnych zobowiązań miedzy nami. Odpowiedziała, że po tym incydencie z Kolesiem 2 chciała do mnie przyjść, ale głupio jej było i pojechała do domu. W sumie mogła przyjść. (Znowu chwila słabości) Poprosiła, żebym do niej zadzwonił następnego dnia, ale już wtedy wiedziałem, że żadnego telefonu nie będzie. Jak kuniec to kuniec i basta.

           Wypiłem piwo nr 3 na cześć Kolesia nr 2 i pomaszerowałem do Sztabu Generalnego Wojsk Sypialnych zdać raport Generałowi Śpiączce :P

 

 

 

obywatel_x : :