Niedziela 01.09.2002 W domu
Komentarze: 5
Niedziela.....jak ja kocham ten dzień tygodnia. Zwykle rano w niedzielę idę grać w piłkę nożną. Dzisiaj mogłoby to być nieco utrudnione ze względu na warunki atmosferyczne. Może kiedyś zacznę trenować piłkę wodną. Później jednak się dowiedziałem, że jednak 8 osób przyszło i grali w strugach deszczu...Nie żałowałem jednak, bo rano i tak bym nie wstał. Jak ktoś idzie spać o 3 w nocy to nie wstanie o 8. Chociaż wszystko jest możliwe – pomyślałem pamiętając przypadki kiedy siedziałem przed komputerem do 4-5 w nocy , by iść do pracy na 8. Na szczęście to było dawno i nieprawda.
W głowie kompletny brak planów na zapełnienie dnia. A może nic nie planować? Może poleniuchować ? Tak to dobry pomysł. Gdzie się najlepiej leniuchuje ? Taaaak zgadliście ! Przed komputerem ! Tak więc rozsiadłem się wygodnie i znowu zabawa w blogowanie. Przy okazji jakieś MP3, jakieś nagrywanie płyt i inne bzdury. Tym razem ściąganie MP3 wyszło mi na zdrowie. 4LYN to jest warte polecenia. Zwłaszcza kawałek „Pearls & Beauty”. Już się zakochałem w tej kapeli.
Około południa, ku mojemu zdumieniu zobaczyłem dostępną na gg moją ulubioną koleżankę z pracy. Ona nie ma komputera w domu, więc przeżyłem mały szok - co ona robi w niedziele w pracy. Owa koleżanka nie pracuje w tym samym mieście co ja. Oboje wiemy jak wyglądamy , niestety nigdy się jeszcze nie spotkaliśmy. Przy okazji załatwiania różnych spraw służbowych skumplowaliśmy się trochę, a pewnego dnia wydębiłem od niej numer gg. Wcześniej wielokrotnie rozmawialiśmy przez tele i zawsze była kupa śmiechu. Ona ma taki niesamowity głos, dosłownie powala mnie na kolana. Lekko ochrypły, ale zarazem bardzo miły i sexy. Ja również mam głosik niczego sobie, więc rozmawiały sobie dwa głosiki przez telefon i się trochę spoufaliły. Wydębianie numeru gg odbyło się również w ciekawy sposób. Wysyłałem do niej jakieś służbowe zapytanie mailem. Na końcu maila napisałem:
P.S. Poproszę jeszcze Pani numer gadu-gadu.
Niestety w odpowiedzi nie było tego numeru. Wysłałem maila zwrotnego z zapytaniem dlaczego nie ma najbardziej mnie interesującej liczby. Następny mail był już z numerem. Ucieszyłem się i od razu atakuje koleżankę. Witam się i proponuje przejście na „Ty”. Odpowiedź jest druzgocząca:
- Co na to żona ?????
Odpowiadam, że to nie seks telefon tylko gadu-gadu. Za chwilę okazuje się, że koleżanka się przestraszyła mojej śmiałości i posadziła przed kompem kolegę !!! A kolega od razu wyjechał z tekstem o żonie...Nie wybaczę mu tego do śmierci ;-)
Od tego czasu klikamy sobie w wolnych chwilach i nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, że jeszcze nie spotkaliśmy się na piwku. Nasze rozmowy są dosyć luźne, ale ta którą odbyliśmy w niedziele wycisnęła mi łzy z oczu ze śmiechu.......Cytuje najciekawsze fragmenty:
- Jesteś w pracy ? – zapytałem
- Jestem w pracy bo musze cos napisać
- Aaaaaaaa.......opowiadanie erotyczne na autentycznych faktach ? – skierowałem rozmowę na tory , którymi nie koniecznie chciałem jechać dalej.
- No skąd wiedziałeś ?
- Ja wszystko wiem w końcu kiedyś zainstalowałem Ci w kompie program PC Anywhere i wszystko widzę. – rozpocząłem łganie.
- Ty przestań bo normalnie zaczynam się stresować. Widzisz tylko to co robię na kompie czy może widzisz i mnie?
- Widzę Ciebie oczyma wyobraźni. – Ooooooo, ale tekst mi się napisało ! - Eeee nic nie widzę, a szkoda. To co robisz na kompie też nie
- Całe szczęście, bo już myślałam, że będę musiała się ubierać
- No to całe szczęście, ja tez pozostanę rozebrany )))) - zripostowałem
- zawstydzasz mnie
- Ty psotnico nie mów ze się wstydzisz
- Pewnie za tak, jestem czerwona jak burak – He he he już to widzę.
- Eeeeeee nie gadaj Nie wierzę. Ja się nigdy nie wstydzę jak z Tobą rozmawiam.
- Ja się czasami zawstydzam... czy cos w tym złego?
- Nie, to naturalne. Ja się zawstydzam często, ale nie przy Tobie . To jak, dostane kopie tego erotycznego opowiadania ? – ciągnąłem temat wyimaginowanego opowiadania.
- No nie wiem czy powinnam. Może to opowiadanie jest o Tobie?
- Myślę, że możesz mi przesłać. Sprawdzę czy napisałaś prawdę.
- A skąd będziesz wiedział czy to prawda?
W tym momencie zgłupiałem.
- Hmmm czy ja czegoś nie wiem ?Nie przypominam sobie żebym pił w twoim mieście.
- No może czegoś nie wiesz.
- Aha – w tym momencie wyglądałem jak Cartman z South Park - Uświadom mnie bo umrę z ciekawości
- No może miałam jakiś miły sen ?
- Wow – Pomyślałem. Za chwilę odpisałem - A mi się nic nie śni, a tez chce mieć sny z Tobą. Koniecznie miłe.
- <cmok*> - odpowiedzią były cmokające się namiętnie ikonki.
- O tego mi dzisiaj brakowało.
- No to mam nadzieje ze jesteś na dzisiaj spełniony
- hahahahaha dobre ! Dostałem orgazmu języczkowego i już mam dosyć na tydzień.
- A co nie?
- Nie...
- To czego ci jeszcze potrzeba ?
- Długiej i upojnej nocy najlepiej.
- To możesz jeszcze jeden mieć <sex> - w tym momencie spadłem z krzesła ze śmiechu.
- O teraz dostałem ataku śmiechu zamiast orgazmu. W ogóle to jesteśmy sffinki – wzięło mnie na skrupuły.
- No wiesz a ja tak się starałam.
- Słuchaj ciężko dostać czegokolwiek przez 80 kilometrów światłowodu .
- E tam, jakbyś się chociaż troszeczkę postarał to dałbyś radę nawet gdyby było to 150 km. A ja wpadnę przez ciebie w kompleksy. Miałam cię podniecić a rozśmieszyłam. Chyba pójdę do cyrku na clowna.
- Nie wpadaj w kompleksy uwielbiam się z Tobą śmiać.
- Jak mam nie wpadać jak okazuje się, że nie mogę podniecić faceta....to straszne Starość nie radość. – Faktycznie w tym momencie płakałem już ze śmiechu i taki chyba był zamiar mojej rozmówczyni......chyba.
- Spoko, nie jest tak źle.
- No już mi lepiej.
- Ty, ale mówisz o swojej starości czy mojej ? – zacząłem mieć wątpliwości.
- O mojej, bo to ja nie mogę, chociaż może ja mogę, ale to z tobą problem ? <rotfl>
- O mamo ! <rotfl> Płacze już ze śmiechu. Chyba to ja muszę iść do seksuologa.
- Mam nadzieję że się nie obraziłeś? – zapytała.
- Co Ty ? Gdybyś mnie teraz widziała mam łzy w oczach .........ze śmiechu !
- Pójdę z Tobą jak chcesz. Będzie Ci raźniej.
- Oć, oć . Opiszesz ten ciężki przypadek indolencji seksualnej .
- To umów się na wizytę i już biegnę do Ciebie.
- Oka to w poniedziałek się umówię z moja seksuolog przez gg .
- Ale jak mnie pan doktor zacznie badać i okaże się, że to ja jestem tegos ? Chyba tego nie przeżyje.
- To pójdziesz do mnie na kuracje i wszystko wróci do normy .
- To ja mogę iść nawet bez diagnozy )))
- Sesja terapeutyczna będzie trwać dwie godziny co godzinę.
- A dasz rade ? – Była pełna obaw co do moich kompetencji.
- No ba ! W końcu jestem dyplomowanym terapeuta. Pytanie tylko czy Ty dasz rade ?
- W to nie wątpię, ale czy twoje serduszko wytrzyma takie tempo ? Ja pewnie ze dam rade.
- Myślę, że Religa wiedział co mi wstawia piec lat temu , jak mnie przywieźli do szpitala z zawałem po upojnej nocy. Tylko weź ze sobą kilka baterii R-20.
- Dobra słońce ,ja się żegnam idę na jakiś obiadek do domu i zgadamy się jutro papapa
- oka <mok*> - ups pomyłka.
- <cmok*> to jednak moja starość.
Temat nie został kontynuowany następnego dnia. Właściwie wcale nie rozmawialiśmy przez kilka kolejnych dni. Może kiedyś odkryję prawdę o co chodziło w tej rozmowie ;-) Może nawet Wołoszański mi pomoże. : -))))
Później na gg pojawiła się Pszczółka. Pogadaliśmy. Domagała się spotkania. Ponieważ nie miałem żadnych planów na wieczór, a coś mnie tęsknota wzięła za damskim towarzystwem zaprosiłem ją do siebie. Totalny brak konsekwencji i skrajna desperacja. Na dodatek chwila słabości. Obiecała, że zadzwoni o 17:30. Czekałem do 19, telefonu brak. Wkurzyłem się. Wystawiła mnie do wiatru. Wkurzenie minęło i właściwie ucieszyłem się , że nie przyjechała do mnie. Po co odgrzewać coś co powinno odejść w niebyt ? Znowu uleglibyśmy „czarowi kanapy” i ciągałoby się to w nieskończoność. Teraz mam sprawę jasną – olała mnie. I bardzo dobrze. Już dawno powinna to zrobić.
Ściemniało się. Mogłem pojechać do Jarka i Sonii, ale tak bardzo mi się nie chciało, że postanowiłem przezimować do nocy na moim fotelu. Przed kompem. Trudno, poczekają z formatowaniem dysku do jutra. Zabrałem się znowu za piwo. Po dwóch butelkach odzyskałem jako taki humor i wchodzę na chat. Późno już było. Pojawia się Sąsiadka. Z okazji 1 września ma „szkolnego” nicka. Poznaje ją od razu. Odbywa się pomiędzy nami ciekawa wymiana myśli na ogólnym. Pozostali obecni przyglądają się w milczeniu klawiaturek. Jak zwykle kupa śmiechu. Sąsiadka ma niezły dowcip. Jak zwykle tylko nieliczni rozumieją nasz sposób żartu. Na koniec sakramentalne pytanie:
- Obudzisz mnie o 6:00 ?
- Tak obudzę.
- To idę spać....
I poszła. Pobawiłem się jeszcze trochę z co niektórymi nieszczęśnikami i nagle na chacie pojawiła się Pszczółka. Poprosiła mnie o priv pytając się czy się w ogóle chcę z nią rozmawiać. Nie jestem obrażalski podjąłem rozmowę. Pszczółka na samym wstępie wysłała kilka epitetów pod swoim własnym adresem. Pytam się co się dzieje. Najpierw ogródkami zarzuciła mi , że myślałem tylko o „czarze kanapy” zapraszając ją do siebie, a później wyszło szydło z worka. Okazało się , że umówiła się z Kolesiem nr 2 i nie uprzedzając zrezygnowała z wizyty u mnie i pojechała do niego....Umówili się w knajpie, popili i Koleś nr 2 dobierał się do niej. Spławiła go i wróciła do domu. Teraz żałuje za grzechy , przeprasza i prosi abym się nie gniewał. Odpowiedziałem jej , że mam tylko żal do tego, że nie uprzedziła mnie o nieobecności. Zamiast iść np.do zoo ; -))) kwitłem w domu do wieczora. (I tak bym kwitł) Umawiać może się z kim i gdzie chce w końcu nie ma żadnych zobowiązań miedzy nami. Odpowiedziała, że po tym incydencie z Kolesiem 2 chciała do mnie przyjść, ale głupio jej było i pojechała do domu. W sumie mogła przyjść. (Znowu chwila słabości) Poprosiła, żebym do niej zadzwonił następnego dnia, ale już wtedy wiedziałem, że żadnego telefonu nie będzie. Jak kuniec to kuniec i basta.
Wypiłem piwo nr 3 na cześć Kolesia nr 2 i pomaszerowałem do Sztabu Generalnego Wojsk Sypialnych zdać raport Generałowi Śpiączce :P
Dodaj komentarz