Sobota 31.08.2002 Smutny wieczór
Komentarze: 0
Zrobiło się niepokojąco późno. Na dodatek na dworze rozszalała się niesamowita ulewa. Wszedłem na chat w nadziei , że spotkam tam moją sąsiadeczkę. Oczywiście pojawiła się chwilę później. Porozmawialiśmy i poszła, jak to ona mówi „w pissdu”. Trochę smutno mi się zrobiło, że tak szybko znikła. Może czekała na jakąś propozycję z mojej strony? Tylko jaką ? Już za późno żeby ją zaprosić do mnie, w końcu ma dziecko. Wcześniej odmawiała takich późnych wizyt. Nie chciała zostawiać synka samego w domu. Zostałem sam na sam z kompem....i nie wiem dlaczego , ale wpadłem w jakiś mały dołek. Powędrowałem do kuchni w poszukiwaniu jakiś psychotropów. Znalazłem. Uniwersalny lek na wszystkie dolegliwości. Zwykle pakowany w półlitrowe butelki przyozdobione w ładne etykietki. Na mojej butelce wprawne ramie automatu do naklejania etykiet wybiło napis Carlsberg. Brat mi pomógł znaleźć otwieracz, nie wiedzieć czemu schowany między słoikami z dżemami i po chwili siedziałem znowu przed komputerem i pisałem....
O północy skończyły mi się papierosy. Jest to dla mnie nieodzowna rzecz podczas pisania, więc napisałem jeszcze trochę i udałem się do sklepu. Na dworze wciąż lało jak z cebra. Wyglądało na powódź. Szybko wróciłem przemoczony do suchej nitki, wypiłem jeszcze trochę i powędrowałem spać.
Dodaj komentarz