wrz 04 2002

Piątek 30.08.2002 Imprrrreza


Komentarze: 0

Wow... cholera tyle się dzieje , że nie mam czasu usiąść i coś napisać. Chyba zacznę chodzić z dyktafonem ;P No dobra o czym to pisałem ostatnio ? Aaaaa impreza. To było tak...

Ponieważ w lokalu temperatura sięgała zenitu postanowiliśmy przenieść się na zewnątrz pod parasol. W międzyczasie Pszczółka zapoznała kolesia z którym się umówiła. Tak więc siedziałem ja , Sąsiadka , Pszczółka i koleś. Przyplątał się jeszcze jakiś nawiedzony młody chatowicz , któremu chyba spodobało nasze towarzystwo. Nam się to nie podobało, zwłaszcza, że gość miał kłopoty z wysłowieniem, na dodatek wyznaczył sobie za cel opróżnienie naszych paczek z papierosami. Rozmawialiśmy ze sobą , starając się tolerować natręta. Koleś Pszczółki poszedł po piwo , a Pszczółka odprowadzając go rozmarzonym wzrokiem rzekła:

-         może wreszcie szczęście się do mnie uśmiechnie...

Parsknąłem śmiechem i zająłem się rozśmieszaniem wszystkich naokoło, a wtórowała mi w tym moja sąsiadka. Jedno piwko, drugie piwko, następne piwko i następne. Wszystkim nam już nieźle szumiało w głowie, gdy temat zszedł na egzaminy na studiach. Prym wiodła sąsiadka i w którymś momencie wymiękłem i postanowiłem się oddalić od mojego stolika. Najpierw odwiedziłem towarzystwo z którymi ostatnio byłem na ognisku. Uprzedzili mnie, że ognisko tym razem odbędzie się w niedziele. Poprosiłem o sms-a z zaproszeniem w dniu ogniska. Spróbuje scharakteryzować po krótce towarzystwo ogniskowe :

Najważniejszą postacią, a może najbardziej rzucający się w oczy ze względu na swój wzrost to mój sąsiad – (to nie mąż Sąsiadki buhahaha) Nazwijmy go Sąsiad. Najprzystojniejszy facet na chacie i ma niesamowite powodzenie u płci tej drugiej...Jak jakaś nieszczęśliwie zakochana niewiasta szlocha na chacie to znaczy , że to robota Sąsiada. Jego koronnym numerem jest podnoszenie pubowych stołów zębami. Nie pytajcie mnie jak on to robi.....ja sam nie wiem.

Postacią która najbardziej lubię jest Dana. 19-letnia przesympatyczna i bardzo ładna dziewczyna. Codziennie rano piszemy sobie po jednym długim śmiesznym sms-ie. Tak dla uśmiechu czyli dla zdrowia. Chyba darzymy się wzajemną sympatią. Lubię też jej chłopaka. Oboje stanowią świetną parę i wróżę im świetlaną przyszłość.

Następnymi osobami są dwa małżeństwa z których chyba najwięcej rozmawiam z Panią Ogoniastą. Owa Pani obserwuje moje wybryki i od czasu do czasu mogę liczyć na jakiś zabawny komentarz z jej strony.

W czasie gdy rozmawiałem z towarzystwem ogniskowym odnalazł mnie syn Sąsiadki. Próbował mnie zaprowadzić z  powrotem do stolika, który opuściłem. Gdy jego starania nie przyniosły rezultatów wskoczył na mnie i próbował ugryźć w plecy. Później wziął się za gryzienie ręki. Odholowałem go do mamusi i znowu się zmyłem, bo Koleś Pszczółki zaczął się popisywać swoją pracą. Chwilę pobyłem znowu z towarzystwem, gdy nagle wszyscy z przerażeniem wlepili oczy w okna. Odwracam się i co widzę. Syn sąsiadki stoi na samej górze 2,5 metrowego płotu ogradzającego knajpę. Wybiegłem w panice, ale smyk już zdążył zejść i w najlepsze bawi się koparką. Przez najbliższe pół godziny zanotowałem jeszcze kilka wybryków małego , łącznie w rzucanie kamieniami w przechodzące dzieci i w szyby pubu. Nic się szczególnego w związku z tym nie stało. Zaczęło się ściemniać i Koleś zabrał Pszczółkę do auta i pożegnaliśmy się z nimi. Trochę byliśmy w strachu, bo Pszczółka widziała Kolesia pierwszy raz, ale zdecydowała się na powrót z nim. Przenieśliśmy się do środka pubu i Sąsiadka (już nieźle na bani) wdała się w rozmowę z tym nawiedzonym co się przysiadł na początku. Podpuszczała go, żeby zatańczył na stole i się rozebrał. Nawiedzony łyknął temat i wywiązała się całkiem ciekawa wymiana myśli. Gdy dyskusja zrobiła się gorąca przysiadło się jeszcze kilka osób i rozdziawionymi gębami słuchało co się dzieje. Ja czasami się włączałem w dyskusje , potwierdzając z poważną mina to co mówi o swoich i moich obyczajach seksualnych. Oczywiście wszystko było wyssane z palca, ale nasi słuchacze łykali wszystko jak młode pelikany. Gdy już nie mogłem słuchać tych bzdur i brzuch zaczął mnie boleć ze śmiechu, wybrałem się na poszukiwanie jakiegoś innego towarzystwa. Sąsiad w tym czasie ściskał w swoich muskularnych ramionach jakąś młodą blondyneczkę i upatrzyłem sobie ich na ofiary. Przysiadłem się do dość bystrej siostry blondyneczki i wspólnie zaproponowaliśmy „zakochanej” parze , publiczną namiętną  sesje pocałunkową. Niestety nie wyszło, nawet po odśpiewaniu „gorzko, gorzko”. Blondyneczka zdruzgotała wzrokiem swoją młodszą siostrę i rozeszło się po kościach. Nie posiedziałem z nimi długo, bo moja sąsiadka sobie o mnie przypomniała i zawołała mnie do siebie.  Impreza rozkręciła się na dobre, ale sąsiadka ze względu na małego musiała wracać do domu. Wyszliśmy na zewnątrz, by pożegnać się ze wszystkimi. Jej mały w międzyczasie kilka razy ugryzł mnie dotkliwie, a gdy próbowałem robić uniki strzelił mnie poniżej pasa, aż przysiadłem. Obserwatorzy się oburzyli i doradzili żebym „klapsnął” małego. Ja zachowałem stoicki spokój , mam taką zasadę że nie bije dzieci. Ciekawe czy uda mi się ją zachować jak będę miał własne. Obraziłem się na małego łobuziaka. Wróciliśmy do domu. Sąsiadce popsuła się żarówka i zaprosiła mnie do siebie, żeby mi pokazać o jaką żarówkę chodzi. Prawdę mówiąc miałem ochotę u niej zostać. Niestety nie padło z jej ust zaproszenie , więc troszkę się ociągając opuściłem jej domostwo. Wracam do domu i za chwilę dostaje sms-a od Sąsiadki:

-         idę spać bo padam :P

Za chwilę drugi:

-         dziękuje za wieczór, ale dlaczego nie chciałeś zostać i tak szybko poszedłeś ?

Musiałem się upewnić czy chodzi jej o pozostanie u niej czy na imprezie. Wysyłam sms:

-         Gdzie nie chciałem zostać ?

-         U mnie matołku :P :P :P :P

-         Nie zaproponowałaś żebym został, a ja się nienawidzę narzucać.

-         A muszę proponować ? qrva mac :P :P :P

-         No pewnie !

-         I dlatego teraz siedzisz sam w domku :P :P :P

-         Ty też :P :P :P

Koniec dialogu komórkowego. Ech , bez komentarza. Na koniec złapałem jeszcze Pszczółkę na gg. Dojechała szczęśliwie i nawet załapała się jeszcze na pizze postawioną przez Kolesia. To dobrze. Posiedziałem jeszcze przed kompem , nastawiłem na ściąganie MP3 (dzisiaj w nocy Slipknot) i uwaliłem się do łózka.

 

 

 

obywatel_x : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz